tańce i zabawy dzieci

ojciec wirgiliusz

mapa

Jest przykładem zabawy naśladowczej, w której uczestnicy wykonują pod dyktando prowadzącego określone gesty i zachowania (najczęściej w formie pantomimicznej). Wykonywana jest w kręgu (korowód zamknięty) z osobą wybraną na Wirgiliusza, która stojąc w środku, narzuca pozostałym uczestnikom powtarzanie jego ruchów i głosów. Rolę przejmuje ten, kto najlepiej (w niektórych wariantach najgorzej) naśladuje "nauczyciela".

> Więcej

Nazwa zabawy to zniekształcone imię wielkiego rzymskiego poety Wergiliusza, którego dzieła poetyckie wysoko ceniono w Średniowieczu i w Renesansie. Jest uważany za jednego z najwybitniejszych poetów w dziejach literatury, a jego utwory stały niejako pomostem między literaturą antyczną a chrześcijańską. Wykładano poezję Wirgiliusza na Akademii Krakowskiej i europejskich uniwersytetach. Nie dziwi więc, że zabawa "w Wirgiliusza" zrodziła się w kręgach żaków i uczniów, którzy w ten sposób zapewne chcieli nieco zadrwić z mistrza. Uchodził on w czasach nowożytnych nie tylko za wspaniałego poetę, by także symbolem wymagającego nauczyciela. W rzeczywistości nigdy sam nie uczył, ale jak mówi legenda, ufundował w Neapolu szereg szkół i zapełnił miasto uczniami. Może więc liczba (123, 143) dzieci podawanych śpiewanej w czasie zabawy piosenki jest tego reminiscencją? Jeszcze za jego żywota, wielu uczniów w szkołach starożytnych musiało znać na pamięć jego utwory...podobnie było w czasach nowożytnych, a nawet nam bliższych, gdzie uczniowie klas humanistycznych "przerabiali" dogłębnie (i na pamięć) dzieła Wergiliusza. Pierwszy opis zabawy ukazał się w dziele włoskim, poświęconym dziełom Wergiliusza w czasach średniowiecznych. Jego autor, Domenico Camparetti (Virtgilio nei Medio Evo, 1872) przytacza opis zabawy polskich dzieci, choć nie analizuje jej pochodzenia. Nie jest to zabawa polskiego pochodzenia, bo jej pierwowzór (choć niezauważony przez Camparettiego) był zapewne włoski i zabawa przyszła do Polski wraz z modą na Italię i dworem królowej Bony. Polska odmiana zabawy została zaadaptowana (stworzona) przez środowisko żaków i uczniów. Była na początku grą szkolną, zabawą dla "wtajemniczonych", którym nieobce było imię Wergiliusza (Wirgiliusza). Z czasem zabawa ta bardzo upowszechniła się na dworach i w mieście, także na wsi, przybierając regionalne warianty i nazwy... Z czasem, w niektórych regionach, imię to przybierało nowe formy: Mingeliusz, Jacenty, Migeliusz, Wigiliusz, Mateusz, Gerginie, a często zabawę zwano "W szkołę" lub "Stary ojciec" lub "Stary Wojtek" (pod taką nazwą zanotował ją m.in. Kolberg na Mazowszu). Przed rozpoczęciem zabawy, dzieci wybierają ze swego grona Ojca Wirgiliusza, najczęściej za pomocą słownej wyliczanki (mętowania), np.:

            Ene, due, reks, kwinke, zeks,

            Ene, due, rabe, kwater, zabe

Wybrany Wirgiliusz staje pośrodku koła, utworzonego przez pozostałe dzieci i śpiewa razem z nimi:

            Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,

            A miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje.

            (lub sto czterdzieści troje)

            Hejże dzieci, hejże ha, róbcie wszystko, co i ja!

            Hejże dzieci, hejże ha, róbcie jak ja!

W czasie śpiewu dzieci krążą po kole (pod słońce), trzymając się za ręce, w umiarkowanym tempie, metrum 2/4. Po odśpiewaniu ostatniego wersu, dzieci rozłączają ręce i naśladują to, co pokazuje im Ojciec Wirgiliusz, np. skakanie z nogi na nogę, ubieranie się, mycie, koszenie, zachowanie zwierząt, jazdę na koniu i inne gesty, które podyktuje "nauczyciel". Wirgiliusz w tym czasie także bacznie obserwuje pozostałe dzieci i nagradza lub karze te, które dobrze lub nieudolnie naśladują jego gesty. W niektórych wariantach, nagrodzone dziecko wchodzi w krąg dzieci i przejmuje rolę Wirgiliusza; w niektórych dostaje nagrodę (np. cukierek lub jabłko), w innych zaś, musi opuścić krąg bawiących się, jeśli "skusi" złym naśladowaniem ruchów lub odgłosów wydawanych przez Wirgiliusza. Niekiedy układa on w głowie skomplikowane słowa lub sylaby, których powtórzenie jest bardzo trudne dla pozostałych i łatwo wtedy przyłapać na skusze lub błędzie.

 

Gorzechowska, Jadwiga. Mało nas, mało nas…: polskie dziecięce zabawy ludowe. Warszawa:  Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, 1978.

Michalikowa, Lidia. Tradycyjne zabawy ludowe. Warszawa: Centralny Ośrodek Metodyki  Upowszechniania Kultury, 1981.                              

Piasecki, Eugeniusz. Tradycyjne gry i zabawy ruchowe oraz ich geneza. Godycki, Michał. red. 40 lat od Katedry Wychowania Fizycznego UP do Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Poznań: PWN, 1959, ss. 90-307.